Categories
różne różności różniste

Dzieci są hmm … słodkie?

Joanna Szarańska Na tropie miłości 01 Wesz czeka na miłość

Wraz z falą podróżnych do wnętrza pojazdu wtargnęła także młoda matka z ogromnym wózkiem. Jaskrawozielony wehikuł wypełnił sobą całą wolną przestrzeń, zmuszając Cielesza do wspięcia się na palce. Mężczyzna zaklął bezgłośnie, bo teraz trudniej było mu utrzymać równowagę.

Kołysany ruchami autobusu, kolebał się na boki, balansując na czubkach palców, przytrzymując się jedną ręką uchwytu nad głową i od czasu do czasu uderzając biodrem w złożony dach wózka. Matka berbecia obrzuciła go posępnym spojrzeniem i z dezaprobatą odwróciła się do niego plecami, za to siedzący w środku maluch…

Przenikliwe ciemne oczy spoglądały na Pedra z niemym wyrzutem.

Mężczyzna przełknął ślinę i spróbował ułożyć usta w coś na kształt uśmiechu. Buzia dziecka wygięła się w podkówkę, oczy zaszły łzami.

Spanikowany Cielesz odwrócił głowę w stronę okna, ale po chwili ciekawość wygrała i znów zerknął na pasażera zielonego wózka. Dziecko wpatrywało się w niego natarczywie. Ciemne brewki zmarszczyły się nieładnie, buzia sposępniała. Cielesz uczynił jedyną rzecz, jaka

przychodziła mu do głowy: wykrzywił się komicznie, chcąc rozśmieszyć malca.

Wnętrze autobusu wypełnił ogłuszający wrzask. Spanikowany Pedro próbował odsunąć się od wózka, wściekła matka gromiła go wzrokiem i wariacko potrząsała wehikułem, chcąc uspokoić płaczącego malca, a sprawca hałasu demonstrował możliwości swych strun głosowych, czerwieniejąc na twarzy i niezdarnie rozsmarowując po buzi zielonkawy katar. W końcu zdenerwowana kobieta wepchnęła swojej pociesze w dłoń kawałek czekolady. Dziecko uniosło przysmak do ust i przeżuło go z zadowolonym pomrukiwaniem, a Pedro starał się nie widzieć, że wraz z czekoladą pochłania także zielonkawą maź ściekającą z nosa. Głośno przełknął ślinę. Pomyślał, że najlepiej zrobi, jeśli wyswobodzi się z pułapki napierającego nań wózka i stanie przy drzwiach, jednak kiedy próbował się przecisnąć obok tego ustrojstwa, poczuł, jak na nogawkach jego spodni zaciskają się maleńkie paluszki.

– Niech to szlag… – zaklął pod nosem na widok brązowych plam na materiale. Wspaniale! Po dotarciu do sklepu będzie zmuszony to zaprać albo przyjdzie mu calutki dzień spędzić nieruchomo za biurkiem, aby ukryć przed ciekawskimi klientami zabrudzenia na garderobie. Póki co miał jednak większe problemy: musiał oswobodzić się z uścisku dziecięcych paluszków, a one trzymały uparcie i zaskakująco mocno.

Pedro bał się wykonać gwałtowniejszy ruch, aby nie wyrządzić malcowi krzywdy, z przerażeniem ujrzał także, że buzia dziecka ponownie wykrzywia się ze złości. Matka dziecka, mamrocząc coś niezrozumiale pod nosem, ruszyła mu z odsieczą. I kiedy już wydawało się, że wszystko dobrze się skończy, kiedy wymiętoszone spodnie Pedra znów stały się tylko jego własnością, kiedy podirytowana matka dobyła pochlipującego malca z wózka i przytuliła do obfitego korpusu, kiedy autobus wtoczył się

na kolejny przystanek, a Pedro podniósł wysoko nogę, aby wydostać się zza wózka, wydarzyło się to.

Malec chlipnął. Beknął. Beknął drugi raz.

A potem spojrzał na Cielesza roześmianymi oczkami.

I zwymiotował na niego czekoladową paćką.

Pedro zaklął tym razem bardzo głośno.

A potem przepchnął się między wchodzącymi do autobusu ludźmi i nie zważając na ich oburzone okrzyki, wypadł na chodnik.

2 replies on “Dzieci są hmm … słodkie?”

O rzesz kurza twarz XD jak Pedro dożyje to się może kiedyś pochwali swoim znajomym, że zna osobiście tego celebryte, albo gwiazdora piłki bo kiedyś na niego walnął pawia 🤣

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

EltenLink