Joanna Szarańska Na tropie miłości 03 Alpaka czułości
Gdzieś z głębi podwórka poniosła się kolejna fala głośnego
dudnienia. Chochołek na moment oderwał wzrok od pijaka,
a ten wykorzystał okazję, mocno pchnął zaskoczonego
policjanta i rzucił się do ucieczki. Wiedział, że nie ma już nic
do stracenia, a spowity alkoholem rozum podpowiadał mu, że
to jedyne rozwiązanie.
Chochołek z głośnym przekleństwem na ustach zatoczył się
do szopy. Jego stopy zaplątały się w zwój gumowego węża,
łokieć łupnął o rattanowy fotel, całe ciało przeszyła
błyskawica ostrego bólu. Mimo to próbował jak najszybciej
wygrzebać się spośród łupów i ruszyć w pogoń za
gospodarzem. Dość zabawy w kotka i myszkę! Zmusi go, by
pokazał, gdzie zamknął alpakę i chłopaka!
O ile go dogoni… Oj, jakie to błoto śliskie! O rety!
Chochołek poczuł, że sunie jak po lodzie i wyciągnął ręce
na boki, aby odzyskać równowagę. Pijak z pewnością umknął
do lasu, trzeba będzie zorganizować obławę. Mrucząc ze
złości pod nosem, policjant okrążył dom i stanął jak wryty.
W błotnistej kałuży wił się pojękujący gospodarz, a nad nim
pochylała się Sabinka. W ręku trzymała ciężki atlas grzybów.
– Miałaś zostać w zaroślach i czekać na policjantów –
wyrzęził z wysiłkiem Chochołek.
Sabinka wzruszyła ramionami.
– Przecież nie mogłam zostawić brata i Kosmy…
– Marny ze mnie będzie ojciec – żalił się Chochołek,
sięgając po sznurek, który wypadł z rąk leżącego. – Dzieci
mnie nie słuchają…
– Wprost przeciwnie. Będzie pan bardzo fajnym tatą, bo ufa
pan dzieciom!
Chochołek spętał ręce pijaka i podciągnął go na nogi, ale
ten z głośnym jękiem zgiął się wpół. Jego twarz ginęła pod
warstwą błota, a do ucha przykleiła mu się skorupka od jajka.
Nie był w stanie utrzymać równowagi, jego nogi rozjeżdżały
się na boki. Podtrzymujący go stróż prawa stękał z wysiłku.
– Nieźle go zdzieliłaś. Niech dziękuje, że ma cały łeb…
– Nie celowałam w głowę – odparła słodko dziewczynka. –
Ta książka jest potwornie ciężka i nie mogłam jej podnieść.
Celowałam niżej…
– W brzuch?
– Trochę niżej… i kantem.
Chochołek zrozumiał, skąd u pijaka taka słabość, i nieomal
pomyślał o nim ze współczuciem.