Każdego dnia z wybiciem południa odgrywany jest ten hejnał posłuchajcie
Author: sylwinka
Ha! czatowałam na tą myjkę drugi raz na szczęście dziś udało się nagrać jej pracę :d
Dostałam pracę !
Ja widziałam jak wychodziłam ze Złotych tarasów…
Witajcie kochani ostatnio mało się udzielam ponieważ dostałam pracę. I w celu podpisania umowy, poznania pracodawcy i współ pracowników musiałam udać się do Warszawy. A ponieważ warszawska filia mojej firmy mieści się w Złotych tarasach to można było połączyć przyjemne z pożytecznym. I taką pracę to ja rozumiem. O 6:50 pkp intercity wtoczył się o dziwo bez spóźnienia na tarnowski dworzec. Objuczona w torebkę plecak i torbę sportową po brzegi wypchaną wałówką dla kuzynki wsiadłam do pociągu.
Wygodnie rozsiadłam się w fotelu z torbą pod nogami a resztą bagaży na kolanach. Podróż upłynęła mi na słuchaniu muzyki i przeglądaniu internetu.
O 11:10 wysiadłam z pociągu na dworcu Warszawa centralna i po wyjściu z peronu skierowalam się w stronę galeri to znaczy nie ja się skierowałam a nawigacja mnie pokierowała. W przejściu z dworca do galerii miał na mnie czekać dyrektor handlowy, który zajmował się moim przypadkiem.
I właściwie to on rekrutował na stanowisko, o które się starałam.
Cała w nerwach dotarłam do miejsca spotkania i zaczęłam dzwonić do pana Daniela. Po kilku minutowej rozmowie dowiedziałam się , że już biegnie. I faktycznie po chwili stanął obok mnie. Po przejściu przez galerię i jazdą windą w górę weszliśmy do dużego pomieszczenia. W sali konferencyjnej czekało na mnie trzech panów czyli dyrektor firmy, dyrektor logistyczny oraz informatyk.
Posadzono mnie biedną sierotkę Marysię przed tym męskim gronem, do którego dołączył pan daniel i rozpoczęła się normalna rozmowa.
Musiałam panom udowodnić, że potrafię wysłać i odebrać e-maila, stworzyć dokument tekstowy czy skompletować kilka plików w jeden folder i zabezpieczyć go kluczem oraz wysłać w załączniku e-mailowym.
Następnie zostałam przepytana co wiem o transporcie jak on wygląda i tak dalej. Tu mogłam panów zagiąć w końcu oglądało się tvn turbo i mega dostawy czy ciężarówką przez świat. Pan Damian czyli główny dyrektor myślał, że zagnie mnie pytaniem czym jest ciągnik siodłowy no ale Sysia się nie dała.
Sprawnie odpowiedziałam , że jest to pojazd mechaniczny służący do przemieszczania naczep, które nie posiadają przednich kół podpieranych na specjalnym siodle znajdującym się w tylnej części ciągnika.
Jeszcze na koniec zostałam zapytana co wiem na temat firmy. Bez mrugnięcia okiem odpowiedziałam, że firma zajmuje się transportem po całej europie oraz kilku krajach ameryki południowej. Przewozimy kontenery ale również załadunek paletowy czy drobnicę. Drobnica czyli małe paczki.
Zapadła cisza a kontaktujący się ze mną wcześniej pan Daniel spytał a skąd to pani wie?
No , przecież wszystko jest napisane na waszej stronie internetowej odparłam.
Witamy na pokładzie powiedział Damian i uścisnął mi dłoń.
Po podpisaniu umowy i omówieniu szczegułów Daniel pomógł mi dotrzeć na postój taksówek a z tamtąd popędziłam w stronę ulicy Herbu Janina do mojej kuzynki.
Zadzwoniłam do niej, że wyjeżdrzam. Na parkingu przed osiedlem czekał na mnie syn kuzynki wziął odemnie torbę plecak i poszedł w diabły a biedną ślepą ciotkę zostawił. Wyjęłam więc telefon z torebki i zadzwoniłam do kuzynki, że jak już Bubuś dotrze z moim bagażem to niech będzie łaskaw wrócić i po ciotkę.
Po Chwili Kubuś, na którego pieszczotliwie mówię Bubuś wrócił i powiedział to co ciociu może pójdziemy na lody?
Uśmiechnęłam się i powiedziałam no chodź, chodź. Poszliśmy więc do niedalekiego parku na lody to znaczy Bubuś na lody a ciotka na mrożoną kawę.
Kiedy najadł się już lodów po pachy przytulił się i powiedział ciociu ale wiesz nigdzie nie byliśmy dobrze?Bo mama nie da mi deseru. Dobrze przecież powoli szłam bo pokazywałeś mi osiedle uśmiechnęłam się.
Ty jesteś moją najfajniejszą ciocią usłyszałam w odpowiedzi. Tylko wytrzyj gębę podałam mu mokrą husteczkę bo jak mama zobaczy jakieś ślady to nici z naszej konspiracji odpowiedziałam . No chodź idziemy.
Popokonaniu kilku schodów weszłam do mieszkania kuzynki. A was co wcięło spytała.
Mie Kubuś pokazywał mi osiedle plac zabaw, ławeczki fajnie tu macie odpowiedziałam witając się z nią.
Po obiedzie wybrałyśmy się z kuzynką na zakupy. Ja poszalałam w The body shop i kupiłam kilka pięknie pachnących maseł do ciała a moja kuzynka w dziale dziecięcym h & m wypatrzyła śliczne sukienki dla dziewczynek.
Kiedy wróciłyśmy dowiedziałam się , że Kubuś wraca ze mną wieczorem do Tarnowa, bo jedzie do babci na wakacje.
Podróż minęła całkiem przyjemnie.
Przedewszystkim ledwo pociąg ruszył młody wziął się za wciąganie. Wciągnął wszystko co moja kuzynka spakowała mu na drogę czyli 3 seven daysy, paczkę m m ków, jogurt pitny, jabłko i wypił na raz pół butli coli. Po tym wyczerpującym pochłanianiu beknął rozsiadł się w fotelu i oddał grze na nintendo. Po dwóch godzinach znudził się i oczywiście zgłodniał więc wyprawa do warsa w celu nabycia pierogów ruskich i kubka żurku oraz dwóch batonów.
Ponownie się nażarł i dojechaliśmy do Tarnowa bez żadnych incydentów a drżałam, że po takim obrzarstwie jazda do rygi nas nie minie. Z ulgą oddałam Kubusia w ręce babci a sama z tatą skierowałam się na parking. Nie ma jak w domu :d
Ha jaka ja młoda w eterze
Ciężkowice byłam zwiedziłam
Witajcie kochani wczoraj czyli 5 czerwca byłam w barze Rybitwa , który jest niedaleko mostu w Ostrowie. Ostrów to niewielka miejscowość oddalona od mojej wioski o 5 kilometrów.
Ponieważ niedawno otworzyli odbudowany most łączący oba brzegi dunajca, czyli miejscowości Ostrów i Kępa Bogumiłowicka. Obiekt ruszył z kopyta. Bar położony jest niedaleko plaży i stoi na środku drewnianego podestu ogrodzonego płotkiem. Na podest prowadzą 3 schodki 1 około 40 centymetrowy schód bo schodkiem się go nazwać nie da tak wielki krok trzeba zrobić by się na niego wspiąć i dwa schodki o normalnej wysokości. Na podeście znajduje się sporo ławeczek i stołów ale można również skorzystać z opartych o płot leżaków. Ponieważ miejsce jest bardzo nasłoniecznione przy każdym stoliku stoi duży parasol. W barze można dostać wszystko od wody mineralnej po zapiekanki, rybitwa jednak słynie ze smażonego karpia. Szczeże powiem , że nie spodziewałam się cudów jeśli chodzi o smak ryby. Ale padam na kolana i przepraszam po 10 minutowym oczekiwaniu pani z okienka subtelnie ryknęła na pół okolicy:
RYYYYBA!
I moja przyjaciółka przyniosła do stolika 3 papierowe talerzyki, na każdym pysznił się duży kawałek ryby, frytki i cytrynka. Nie jestem fanką karpia ze względu na ości ale muszę się przyznać , że ryba była tak pyszna i wspaniale doprawiona, że nawet ości mi nie przeszkadzały.
Jeśli tylko w niedzielne popołudnie znajdziecie się w okolicy Tarnowa to musicie wbić do rybitwy na karpika.
Wieko skrzyni zaczęło się uchylać i ukazywać oślepiający oczy blask. Po chwili ze skrzyni zaczęły wydobywać się czyjeś dłonie. oczom Ruperta ukazała się dziewczyna ubrana w zwiewną szafirową sukienkę, jej głowę zdobił diadem z szafirowym kryształem w kształcie litery S . Rupert stał oniemiały z otwartą buzią dziewczyna miała piękne brązowe oczy, długie kruczoczarne włosy i cerę niczym śnieg. Po chwili przemówiła pięknym głosem.
Witaj śmiertelniku pokornie dziękuje za uwolnienie z niewoli. Kim, że jesteś?
Jestem Rupert Cook, a pani kim jest?
Jestem księżniczka Szpilia, muszę teraz szybko wrócić do mego królestwa zły czarnoksiężnik, który uwięził mnie w tym kufrze zarządza teraz moimi poddanymi i czyni zło w moim świecie.
Złapała Ruperta za rękę i wyciągnęła kamień z korony po czym zaczęła coś szeptać. Rupert rozejrzał się dookoła lecieli jakimś tunelem w nieznane. Po kilku minutach znaleźli się na wzgórzu, z którego rozpościerał się widok na rozległą dolinę z miasteczkiem. Natomiast nad całym krajobrazem górował ogromny zamek pilnowany przez strażników w potężnych zbrojach.
Jak my się przedostaniemy do zamku rozmyślała księżniczka.
Myślę, że przede wszystkim powinniśmy zmienić stroje w tych za bardzo się wyróżniamy.
Masz rację Rupercie, czy możesz użyć swoich mocy , by zmienić nasze stroje?
Nim księżniczka się obejrzała byli ubrani jak mieszkający w królestwie ludzie.
Musimy się gdzieś ukryć i obmyśleć jakiś plan powiedział czarodziej.
Racja tylko gdzie zadumała się szpilia.
Już wiem krzyknęła po chwili musimy dostać się na skraj lasu tam w ukrytej chacie mieszka moja najlepsza przyjaciółka też ma magiczne moce i na pewno nam pomoże.
Rupert czarem przywołał magiczny dywan następnie sprawił by stali się niewidzialni. Kilka minut później dywan wylądował na skraju lasu gdzie wskazała księżniczka, ale żadnej chatki tam nie było widać. Zdziwiony chłopak rozejrzał się w około ale nie zobaczył niczego co przypominałoby dom. Tędy Szpilia pociągnęła go za dłoń i weszła między drzewa. Za ścianą drzew i krzewów stała mała chatka nie widoczna z drogi.
księżniczka podeszła do drzwi i zastukała cztery razy.
Drzwi się uchyliły a na progu stanęła niewysoka kobieta ubrana jak wszystkie kobiety w szarą suknię chustę na głowie i drewniane buty.
Witam w czym mogę pomóc? Spytała bacznie ich obserwując
Alicjo czy aż tak źle wyglądam w tej sukni spytała księżniczka?
Dziewczyna pisnęła i rzuciła się przyjaciółce na szyję a niech mnie szpile biją Szpilka ty żyjesz a już myślałam że nigdy cię nie zobaczę.
Tak żyję ale musisz nam pomóc To Rupert czarodziej, który odnalazł skrzynie w której byłam ukryta co tu się dzieje? Jakie plany ma czarnoksiężnik?
Wejdźcie do środka powiedziała Alicja rozglądając się bacznie.
Siadajcie powiedziała gospodyni i wskazała im krzesła, pójdę przygotować coś do picia i jedzenia.
Po kilku minutach wróciła niosąc tacę wypełnioną po brzegi różnymi smakołykami. Rozmawiali pijąc herbatę i zajadając przygotowane przez Alicje kanapki.
Musimy znaleźć sposób na przekradnięcie się do zamku, na odległość nie jesteśmy w stanie pokonać czarnoksiężnika.
Hmm chyba mam plan odpowiedziała Alicja intensywnie nad czymś myśląc.
Po chwili uśmiechnęła się , klasnęła w dłonie i powiedziała. Co środę a środa jest jutro chodzę do zamku z ziołami dla córki czarnoksiężnika . Rupert przemieni was w mrówki, i w ten sposób wniosę was do zamku.
Jesteś genialna szpilka rzuciła się na szyję przyjaciółce.
Ale co dalej powiedział Rupert jak możemy zniszczyć obecnego władcę?
Muszę ugodzić go w serce sztyletem który zrobię z diamentu w mojej koronie.
A obawiam się, że nie będzie to proste.
A czy nie możemy tego sztyletu wykonać teraz i schować go w torbie umocowanej na szyi ?
Możemy to znacznie ułatwi nam zadanie powiedziała Alicja.
Po chwili Szpilia wyciągnęła ze swojej korony szafirowy diament w ksztaucie litery S i jedną srebrną szpilkę z włosów. Mocnym pewnym ruchem wbiła szpilkę w diament, ten rozpadł się na miliony maluteńkich kawałeczków, a nad stołem zaczęła unosić się coraz większa mgła. Kiedy opadła oczom zebranych ukazał się sztylet miał rękojeść z wbitych w metal diamentów długi szpiczasty, ostry nóż zakończony ostrymi kawałkami kamienia.
Musimy go jakoś ukryć szepnął Rupert, wciąż był pod wielkim wrażeniem . Sztylet był naprawdę piękny.
Szpilka zasępiła się , ale w co? Może w jakiś materiał?
Nie, mam pomysł wykrzyknął czarodziej. Wypowiedział zaklęcie i na stół obok sztyletu , upadła materiałowa torebeczka z długim sznurkiem .
Następnie włożył sztylet do woreczka i zawiesił go na szyi księżniczki. Kiedy będziesz miała na sobie ponownie ubranie poddanych czarnoksiężnika niczego nie będzie widać.
Wspaniale odpowiedziała Szpilia i ziewnęła.
Ach, jak już późno czas położyć się spać jutro o świcie was zbudzę powiedziała Alicja. I ruszyła w głąb chaty. Rupert i Szpilia wyobrażali sobie , że będą spać na słomianym posłaniu. Jakie było ich zdziwienie kiedy po przejściu w głąb korytarza zobaczyli piękne misternie rzeźbione drzwi.
To zapraszam na salony odrzekła przyjaciółka księżniczki. Za nimi była piękna sypialnia z ogromnym łóżkiem nad ,którym rozpościerał się ogromny baldachim.
Ja ze Szpilką będziemy spały razem a Rupert zastanowiła się chwilę pstryknęła palcami i w rogu pokoju powstały kolejne drzwi prowadzące do mniejszej sypialni. O właśnie tam uśmiechnęła się
Po krótkim ustaleniu kolejki do łazienki i szybkiej toalecie zasnęli głębokim snem.
O szóstej rano ze snu wyrwało ich pianie koguta.
Alicjo na litość czy nie możesz wyłączyć tego piekielnego koguta spytała Szpilia?
Szpilka nie gadaj głupot tylko wstawaj musimy jeszcze omówić plan.
A niech to sto piorunów i dwa grzmoty westchnęła księżniczka i poszła do łazienki.
Po kilkunastu minutach kiedy z niej wyszła w domku unosił się aromat świeżo parzonej kawy oraz świeżych bułeczek z masłem.
Rupert wpatrzony jak w obrazek w Alicję z wniebowziętą miną chrupał świeżutkie bułeczki i popijał kawę.
O tak bułeczki Alinki tego mi brakowało powiedziała księżniczka z w niebo wziętą miną.
O, nie podlizuj się tak w piecu jest jeszcze pełna blaszka, więc na pewno starczy jeszcze.
na kolację. Odpowiedziała z uśmiechem gospodyni
Dobrze pora się zbierać klasnęła w dłonie po sprzątnięciu ze stołu. Rupert Szpilka pora was zmienić w mrówki i wpakować do koszyka.
Najbardziej boję się , że zgubię was gdzieś po drodze.
Rozmyślałem nad tym powiedział Rupert po zmniejszeniu nas użyję specjalnego czaru , który pozostawi nam nasze normalne głosy więc gdybyś nas zgubiła to na pewno usłyszysz wołanie.
O całe szczęście powiedziała Alicja pakując do kosza woreczki z ziołami.
A was umieszczę tutaj otworzyła przed dwiema siedzącymi na stole mrówkami mały woreczek.
No to Hop powiedział Rupert i wskoczył do woreczka. Ach westchnęła Szpilia do czego to się człowiek nie posunie by uratować swoich poddanych.
Alicja z koszem w dłoni usiadła na latającym dywanie czarodzieja , który zaniósł ją na okrytą drzewami łąkę przed zamkiem.
Do pokoju szepnął Rupert i dywan posłusznie ruszył w kierunku odwrotnym.
No dobrze powiedziała Alicja to ruszamy.
Po przebyciu krótkiej drogi stanęła przed bramą zamku.
Czegóż chcesz spytał strażnik przy bramie.
Jak co środę przychodzę do księżniczki Tygryni z ziołami.
A tak powiedział i otworzył przed nią bramę.
Gdy weszli na podwórze przed zamkiem Szpilia pisnęła ze złości. Co za parszywiec usunął wszystkie moje szafirki a tak je lubiłam .
Szafirki jakie szafirki szepnął Rupert.
Śliczne kwiatki, które wyglądają jak połączone z sobą kuleczki i mają piękny szafirowy kolor. O niech ja go tylko dorwę.
Ciszej powiedziała Alicja zasłaniając usta ręką i markując kaszel.
Zbliżamy się do zamku . Po kilku minutach weszli do zamku. Alicja weszła do kuchni.
Dzień dobry powiedziała głośno.
Alicja krzyknęła kucharka witaj dziecko. Jak się czujesz?
Dziękuję dobrze a pani, pani Eulalio jak się miewa.
Ja mam się świetnie ale to co tu się wyrabia to po prostu niesłychane.
Co się stało pani Eulalio?
A to ty nie słyszałaś? Król zażądził przebudowę całego królestwa to raz a dwa wszyscy starsi poddani zostaną wysiedleni i będą mieszkać w specjalnej wiosce tylko dla starych.
Coś takiego Alicja złapała się za głowę. Miejmy nadzieję, że do tego nie dojdzie.
Może i nie dojdzie ale biedna Celinka ma tylko jeszcze jeden dzień życia.
Celinka? Ulubienica naszej Szpilki? Dlaczego?
W niedzielę król urządzał bal bardzo huczny zjechali na niego goście aż z dziesięciu różnych królestw. I kiedy nasza księżniczka Tygrynia tańczyła z jednym z książąt ten tak niefortunnie nadepnął na sukienkę księżniczki, że ta cała się popruła. Król oskarżył o to ośmieszenie Celinkę. Ale to nie możliwe , że ona coś źle zszyła ktoś musiał majstrować przy szwach sukni.
Ojej miejmy nadzieje, że wszystko jakoś się wyjaśni. Gdzie zastanę księżniczkę? Mam dla niej zioła i olejki.
Jest w ogrodzie z guwernantką. Dobrze to idę poszukać obu pań przyjdę jeszcze na pogaduchy jak będę wracać.
Do zobaczenia kochana.
Po wyjściu z kuchni Szpilia dała upust swej złości o nie co za kanalia on chce zabić Celinkę nie możemy do tego dopuścić.
Wiem odpowiedziała Alicja dlatego trzeba coś wymyśleć zanim komu kolwiek stanie się coś złego. Dobrze moje mróweczki cisza wchodzę na główny korytarz zamku a z tamtąd na taras i do ogrodu.
Alicja zwinnie pokonała korytarz, i przeszła na ogromny taras, z którego rozpościerał się widok na cały królewski ogród. Szybko odszukała wzrokiem księżniczkę Tygrynię. Wraz z guwernantką siedziały na krzesełkach tuż przy stole z kilkoma kartkami.
Dziewczyna zeszła po schodach i skierowała się w stronę księżniczki .
Witaj księżniczko powiedziała kiedy zbliżyła się do stolika. Dzień dobry pani Kobosko.
Dzień dobry odpowiedziały obie unosząc głowy z nad kart książki.
Alicja usiadła na podanym przez służącego krześle.
Przyniosłam zioła powiedziała kładąc na stole zawiniątko z ziołami.
O dziękuje kochana Alicjo księżniczka rzuciła się jej na szyję nie wiem co bym bez ciebie zrobiła.
To drobiazg uśmiechnęła się zielarka. Wspaniały dzień na naukę na świeżym powietrzu zwróciła się do guwernantki.
O tak uśmiechnęła się pani Koboska. Przy świeżym powietrzu wszystko lepiej wchodzi do głowy odpowiedziała i poprawiła kilka kartek na stole.
Nagle na królewskim dziedzińcu rozbrzmiały trąby .
Co to spytały Alicja i pani Ulka Koboska patrząc na księżniczkę.
Ta spuściła głowę zasłaniając napływające do oczu łzy. Dzisiaj chcą zgładzić Celinkę za tę nieudaną suknię. A to wszystko moja wina chlipnęła .
Jak to twoja spytała guwernantka podając księżniczce husteczkę.
Celinka ostrzegała mnie , że to nie krój dla mnie. Bo sukienka za dużo odsłania . A ja jej nie posłuchałam i chciałam wyciąć małą dziurkę żeby przewlec w pasie hustę . Tak też zrobiłam ale nie pomyślałam, że jak urwę kawałek nitki to szew całkiem się popruje.
Dziecko czemu nikomu o tym nie powiedziałaś?
Mówiłam ojcu ale on nie chciał mnie słuchać powiedział , że nie może zmieniać zdania.
Dotarły na ogromny plac, który otaczali poddani. Na środku stał podest na nim król królowa. Zaś tuż przy podeście splątana łańcuchami stała Celinka.
Wypuść nas z tego cholernego woreczka usłyszała alicja gdy stanęła oniemiała patrząc na Celinkę.
Pospiesznie wyjęła dwie mrówki z woreczka i położyła na dłoni.
Rupercie musimy polecieć na koronę czarno księżnika.
Mam lepszy pomysł powiedział Rupert przywołał magiczny dywan wcześniej sprawiając by ten stał się niewidzialny. Następnie przywrócił siebie i Szpilię do normalnego wyglądu również wcześniej uniewidzialniając .Podfrunęli na magicznym dywanie i stanęli tuż przy głowie króla.
Drodzy poddani rzekł król. Zebraliśmy się tutaj gdyż ta oto dziewczyna powiedział wskazując na krawcową. Zasłużyła na karę śmierci. A ta zostanie wykonana dzisiaj tu i teraz.
Do podestu zbliżyła się zakapturzona postać niosąca na ramieniu rzeźniczy topór umazany krwią.
Po poddanych przemknął szmer przerażenia.
Tak więc ja król i jedyny właściciel królestwa Eltenia skazuję winną Celinę karze śmierci. Wykonać !
Po moim trupie wszyscy usłyszeli wzburzony głos Szpili.
Owszem dziś czeka kara śmierci lecz nie niewinnych a winnych powiedziała.
Co, co to wyjąkał czarnoksiężnik.
Głos sprawiedliwości wrzasnęła mu prosto do ucha księżniczka.
Po chwili wraz z Rupertem stali się widzialni.
Koniec twoich rządów w tym królestwie czas by powrócił jego prawowity zarządca powiedziała i z uniesionym sztyletem stanęła przed czarnoksiężnikiem.
A więc żyjesz powiedział ze wściekłością . Czas naprawić mój błąd i od razu cię zabić.
Nie tym razem wysyczała i wbiła sztylet prosto w serce czarnoksiężnika.
Z jego gardła uniósł się jęk , który zaczął przechodzić w zawodzenie. Po chwili na placu pozostała tylko kupka jego zwęglonych ubrań.
Hurra Hurra! Wrzasnęli wszyscy poddani.
Każdy miał na sobie swój własny strój a nie obowiązujące w czarnoksięstwie identyczne ubrania. Wiatr przegonił ponure chmury na błękitne niebo wpełzło słońce a wszystkie rośliny miały żywsze i piękniejsze kolory.
Przed Rupertem na podeście stała Szpilia ubrana w szafirową sukienkę. Na głowie miała swoją śliczną koronę .
Kochani oto Rupert Cook lot mag , który uratował mnie oraz naszą krainę z niewoli.
Rupercie w podziękowaniu za twe zasługi przyjmij ten prezent powiedziała i założyła mu na szyję łańcuszek ze srebrnym wisiorkiem w kształcie litery S.
I żyli długo i szczęśliwie w Elteni.
Koniec
Magdalena Kordel Malownicze 03 Tajemnice bzów
Czasem nawet można było zobaczyć spory samych handlarek – najgorętsze i najbardziej
widowiskowe. Między krewkimi i zażywnymi babami nieraz dochodziło do gorszących scen. Leontyna do tej pory pamiętała sprzeczkę dwóch przekupek na placu
Świętego Antoniego. Nie przebierały w słowach, jak przystało na łyczakowskie handlarki, i wcale nie poprzestały na wymyślaniu sobie. W pewnym momencie jedna z nich zadarła wysoko spódnicę, pokazując drugiej zadek i dobitnie informując, co tamta ma w tej sytuacji uczynić. Druga, niewiele myśląc, zrobiła dokładnie to samo. Spódnica wylądowała jej na głowie, a spod niej dobiegł rozsierdzony głos:
– Mnie też może pocałować. Wszak przy mojej dupie też straż nie stoi!
Żadna z nich nie gustowała w bieliźnie, więc widok był zaiste frapujący.