Moja znajoma była na wieczorze panieńskim koleżanki z pracy. Kiedy o umówionej godzinie przyjechał po nią brat była w wyśmienitym humorze. Szła prowadzona przez brata ulicą Wałową i na całe gardło śpiewała heeej heeej sokooły!
Pech chciał, że tę właśnie część Tarnowa patrolowała straż miejska. Zatrzymała Magdę przy pomniku kataryniaża, co nie jest bez znaczenia . Panowie chcieli wlepić śpiewającej pani mandat za zakłucanie ciszy nocnej. Jednak kiedy Magda zbulwersowana się odezwała panowie skapitulowali.
No! Pewnie! Ja jak śpiewam to zakłócam ciszę nocną tak! A ten jak tu stoi i gra to jest ok! prawda?!
Po tym wystąpieniu panowie strażnicy miejscy padli na kolana ze śmiechu i cóż póścili pokrzywdzoną dalej życząc zdrowia .
4 replies on “On może, a ja nie?”
i bardzo dobrze zrobiła
łaskawi ci strażnicy miejscy.
Pamiętam, jak mi to opowiadałaś :).
Ha ha świeeetne! Cuuudooowne! Niezły tekst tej twojej koleżanki, potrafiła nawet straż miejską położyć na łopatki, przepraszam kolana ze śmiechu. 😀 Poprawiłaś mi humor! Dziękuję. 😀